wtorek, 13 stycznia 2015

Jest taki dzień...

Oglądałam kiedyś ciekawy film. Młody mężczyzna dowiaduje się od swojego ojca, że odziedziczył po nim pewną ciekawą zdolność. Może cofać się do przeszłości. Ojciec radzi mu, żeby nie cofał się więcej niż jeden dzień. W innym wypadku będzie to miało zbyt poważne konsekwencje dla jego teraźniejszości. Główny bohater nie bardzo wie, co zrobić ze swoim darem. Stara się wykorzystać swoją umiejętność na różne sposoby. Pomaga znajomemu kompozytorowi w karierze. Odszukuje dziewczynę, w której się zakochał. Po drodze popełnia kilka błędów. Chce je naprawić. Ostatecznie odkrywa najgłębszy sens umiejętności cofania się w czasie. Codziennie cofa się o jeden dzień do tyłu. Ale nie po to, żeby coś zmienić czy naprawić. Robi to, aby każdy kolejny dzień przeżyć dokładnie tak samo jeszcze raz.

Każdy mój dzień na misji jest inny. Żaden dzień w całym moim życiu już nigdy się nie powtórzy.
W ostatnim czasie były dni, kiedy jadłam naleśniki z mango. Kiedy gotowałam budyń na węglu. Dzień, w którym otrzymałyśmy propozycję matrymonialną od pana urzędnika ;) Zapamiętam też najlepszą na świecie mszę w jakiej uczestniczyłam - afrykańska pasterska . Oraz dni wypraw do buszu…

 Był dzień, gdy wyrzucaliśmy szczura z oratorium i jaszczurkę z domku. I taki wieczór, kiedy weszłam do łazienki, a po ścianie chodził skorpion. Zabiłam go więc klapkiem, a potem po prostu umyłam zęby. Był taki wieczór, kiedy mieliśmy w Lufubu trzęsienie ziemi. Także dzień spotkania z miejscowym królem oraz kiedy jadłam gąsienice smażone z cebulką i pomidorami. Były też dni bez prądu i bez wody. Takie, kiedy leżałam w łóżku z malarią. Był też dzień, kiedy dostałyśmy własną pralkę (to nic, że pierze tylko w zimnej wodzie). Teraz z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy pójdę do kina w Afryce!

Miałam taki dzień (a właściwie późny wieczór) kiedy musiałam siąść za kierownicą Land Rovera i przejechać 120 km nieoświetloną drogą z lewostronnym ruchem, by dowieźć w całości 852 kurczaki na pace i chorą Margaret, inną wolontariuszkę, która miała być kierowcą (a przecież nie mam nawet polskiego prawka) . Zapamiętam też dzień, gdy siedziałam pod wodospadem i taki, kiedy deszcz zalał mi pokój, bo nie zamknęłam okna.


Są takie dni, które będę długo wspominać, takie do których chciałabym wrócić. Zaś dzisiaj jest dzień kiedy tęsknię…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz