sobota, 27 lipca 2013

ODCINEK...

Dziś jest taki zimny dzień aż się nie chce wychodzić na zewnątrz. Wieje wiatr, który zagłusza słowa.
Najlepiej byłoby zostać w domu. W oratorium zamknęliśmy nawet wiecznie otwarte drzwi, bo wieje dławiącym kurzem. Dzisiejsza atmosfera nie sprzyja zabawom. I to wcale nie przez pogodę...

Chciałam dziś napisać że widziałam robaka, który wyglądał jak gałąź, z tym że ta gałąź miała oczy...
Chciałam napisać że znalazłam sposób na Give me...
Chciałam też napisać, ze Father Chaster wrócił i obchodziliśmy jego imieniny...
Chciałam opisać naszą integrację z aspirantami...

Ale dziś rano do oratorium przyszedł John. Mało się odzywał. Widziałam, że jest jakiś smutny. Cóż, każdy może mieć zły dzień. Przez dłuższy czas nic się nie odzywał. Potem Ajka zapytała Johnego czy pójdzie dzisiaj do szkoły. Odpowiedział, że nie. Dlaczego? Bo dziś w nocy zmarła jego starsza siostra...Miała AIDS... Była mamą Lucy...
Dlatego nic dzisiaj nie napiszę..... Pójdę na pogrzeb...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz