Jak byłam mała zawsze bałam się sama spać. Do tej pory nie cierpię oglądać horrorów, bo potem ogarnia mnie strach.
Gdy wyszliśmy wieczorem na zewnątrz, Mukuka mówi mi, że niebo wygląda jakby miało padać. On się lepiej zna na rzeczy. Na dworze robi się coraz cieplej i przez to nie mogę spać. Czasami budzę się w nocy...
Spoglądając na zegarek odczytuję kolejne minuty, które bezpowrotnie znikają w czarnej odchłani nocnej czasoprzestrzeni. Gdy nie ma prądu jest tak ciemno, że nie zauważam różnicy kiedy otwieram czy zamykam oczy. W nocy przedmioty pałają odcieniami ciemności. Za oknem wiatr dudni jak w czasie sztormu na morzu. Uderza o szyby i parapet jakby rzeczywiście padał deszcz. Ale to nie krople, to odłamki kurzu, mniejszych gałązek i kamyki. Wiatr niebezpiecznie uderza o budynki, porywając ze sobą mniejsze przedmioty, które napotyka na swej drodze. Zagłusza bzyczenie komarów w moim pokoju. Łomocze o drzwi tak gwałtownie, jakby ktoś w nie pukał. Ale gdyby ktoś rzeczywiście pukałby do naszych drzwi, nie miałabym odwagi wstać, by je otworzyć. Najgroźniejsze odgłosy wydają wielkie drzewa. Szumią konary rozłożystych koron i trzeszczą palmy. Szyby w oknach drżą. Raczej nie z przerażenia, ale walczą o przetrwanie. Odgłosy dachu, potrącanego gałęziami drzew, dopingują okna w swych zmaganiach. Siłują się z uporczywym wiatrem, który nie daje za wygraną. Miauczenie kota, dzisiaj w nocy brzmi jak płacz dziecka. Wszystko wiruje. Może pogoda też musi dać upust emocjom nazbieranym w ciągu dnia? Jak widać matka natura też ma swoje czarne momenty. Chmurzaste chwile naburmuszenia. Czarny humor matki natury na Czarnym Lądzie...
Zanurzam wtedy nos pod kocem, mimo że wcale nie jest mi zimno. Wsłuchuję się w te dźwięki, aż wszystko ucichnie. Przynajmniej w moim umyśle. I czekam na poranek, który zabierze mroczne zmory ciemności.
,,Po nocy zawsze wstaje dzień.
Ja to wiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz