Kazembe to miejscowość położona ok. 12 km
za naszą wioską. Znajduje się tam jeszcze jedna salezjańska placówka. Pracuje
na niej polski ksiądz, który zaprosił nas w ostatnią sobotę, aby zorganizować
coś dla dzieci w tamtejszym oratorium.
Wzięłyśmy ze sobą freezbe, farbki do twarzy i farby plakatowe.
W oratorium Klaudia zajęła się malowaniem
twarzy. Ja malowałam dzieciakom dłonie, które potem odbijaliśmy na kartonie i
każdy mógł podpisać odcisk swoim imieniem. Było wielu chętnych. Wszystkie
dzieci pchały się i podawały mi rączki do malowania. Dosłownie wchodziły mi na
głowę. Nie mogłam z tym nic zrobić. Malując jednego nie byłam w stanie ustawić
reszty, a kiedy ich upominałam to i tak
zaraz znowu okrążał mnie tłum. Postanowiłam więc uzbroić się w cierpliwość i skupić
się po prostu na malowaniu. Wtedy pojawił się Nathan.
W świecie showbiznesu, można wyróżnić 2
rodzaje managerów. Manager jako osoba zarządzająca organizacją, ktoś w rodzaju
kierownika i manager, który zajmuje się sprawami jakiejś osobistości,
piosenkarza, zespołu, aktora – taki ,,ogarniacz”.
Spośród wrzasku dzieciaków słyszę jak
czyjś głos upomina innych:,, Lajni, Lajni!”. Tutaj to najprostszy sposób, aby
wydać polecenie do dzieci, że mają ustawić się w linii. Z tłumu wyjawił się
niewysoki chłopiec w różowej koszulce .Zaczął zaprowadzać porządek i o dziwo
wszyscy go słuchali! Nie pytał mnie o zgodę, nie zapytał czy potrzebuję pomocy,
on po prostu wziął sprawy w swoje ręce. Ja w tym wypadku byłam artystą. Mój
ogarniacz stał na straży i pilnował, aby żadne dziecko nie wepchało się do
kolejki, aby dać szanse młodszym, aby nikt spoza kolejki mi nie przeszkadzał.
Dopiero po dłuższej chwili podszedł do
mnie i zapytałam go jak ma na imię. Pozwoliliśmy sobie na krótką rozmowę. Niedługo
to trwało, bo Nathan zaraz pobiegł po kartony, bo na tym, którego używaliśmy
kończyło się miejsce. Nie musiałam się niczym martwić. Mogłam się spokojnie
zająć malowaniem. Kiedy po jakimś czasie podniosłam głowę, aby rozeznać
sytuację Nathan rozmawiał z jakimś swoim kolegą. Na ten moment wszystko było w
porządku, więc mój osobisty Manager mógł teraz zdobyć nowe kontakty – niezbędna
rzecz dla jego roli. Nathan bardzo dobrze mówił też po angielsku w porównaniu
do innych dzieci. Kolejna cecha świetnego managera – wysoki poziom komunikacji.
Chłopiec doskonale wyczuwał moment, wiedział kiedy można sobie pogadać, a kiedy
trzeba załatwiać sprawy. Inne dzieci wykonywały jego polecenia, nikt nie miał
nic przeciwko temu, jak nimi zarządzał. Dookoła zapanował porządek, każdy
widział, co ma robić, żeby móc odpić swoją rączkę na kartonie. A kiedy w kolejce dzieci wciąż nie było widać
końca, mój ogarniacz znalazł drugi pędzelek usiadł obok mnie i po prostu zaczął
mi pomagać w malowaniu. Byłam niezwykle wdzięczna Nathanowi, a on do tego
okazał się perfekcyjnym negocjatorem:
N: Masz fajny zegarek
Ja: Dziękuję
N: Przydałby mi się…
Zaskoczył mnie. Nie tym, że spodobał mu
się mój zegarek, ale że był jedynym dzieckiem, które nie przyszło do mnie od
razu z gotowym tekstem po angielsku ,,Give me MY watch” - Daj mi MÓJ zegarek.
Nathan po prostu do mnie podszedł i zasugerował. Bez nacisku. Dobrze wiedział,
że czuję się zobowiązana za jego pomoc. Rozmowę przerwała nam pora na różaniec,
ale zaraz po, mój ogarniacz podejął kolejną próbę.
N:Lubię Twój zegarek. Może mogłabyś mi go
oddać?
Cóż jest mi ciężko odmówić, ale wiem, że
potrzebuję mojego zegarka. Składam chłopcu propozycję:
Ja: Zanim wyjadę do Polski, to Ci go przywiozę
N: Eee pewnie, jak wyjedziesz do Polski
to zabierzesz go ze sobą…
Dotrzymam słowa! Nathan dostanie ode mnie
zegarek. Ale jestem przekonana, że gość za kilkanaście lat poprowadzi świetną
firmę w tym kraju. Życzę mu, żeby go było stać na kupienie sobie zegarka ze
złotą bransoletką! A gdybym go wtedy spotkała to kupiłabym wielki zegar na ścianę
do jego osobistego biura.
Powodzenia Nathanie Mwense!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz