wtorek, 17 lutego 2015

Doskonały manager

Kazembe to miejscowość położona ok. 12 km za naszą wioską. Znajduje się tam jeszcze jedna salezjańska placówka. Pracuje na niej polski ksiądz, który zaprosił nas w ostatnią sobotę, aby zorganizować coś dla dzieci w tamtejszym oratorium.  Wzięłyśmy ze sobą freezbe, farbki do twarzy i farby plakatowe.

W oratorium Klaudia zajęła się malowaniem twarzy. Ja malowałam dzieciakom dłonie, które potem odbijaliśmy na kartonie i każdy mógł podpisać odcisk swoim imieniem. Było wielu chętnych. Wszystkie dzieci pchały się i podawały mi rączki do malowania. Dosłownie wchodziły mi na głowę. Nie mogłam z tym nic zrobić. Malując jednego nie byłam w stanie ustawić reszty, a kiedy ich upominałam  to i tak zaraz znowu okrążał mnie tłum. Postanowiłam więc uzbroić się w cierpliwość i skupić się po prostu na malowaniu. Wtedy pojawił się Nathan.

W świecie showbiznesu, można wyróżnić 2 rodzaje managerów. Manager jako osoba zarządzająca organizacją, ktoś w rodzaju kierownika i manager, który zajmuje się sprawami jakiejś osobistości, piosenkarza, zespołu, aktora – taki ,,ogarniacz”.

Spośród wrzasku dzieciaków słyszę jak czyjś głos upomina innych:,, Lajni, Lajni!”. Tutaj to najprostszy sposób, aby wydać polecenie do dzieci, że mają ustawić się w linii. Z tłumu wyjawił się niewysoki chłopiec w różowej koszulce .Zaczął zaprowadzać porządek i o dziwo wszyscy go słuchali! Nie pytał mnie o zgodę, nie zapytał czy potrzebuję pomocy, on po prostu wziął sprawy w swoje ręce. Ja w tym wypadku byłam artystą. Mój ogarniacz stał na straży i pilnował, aby żadne dziecko nie wepchało się do kolejki, aby dać szanse młodszym, aby nikt spoza kolejki mi nie przeszkadzał.

Dopiero po dłuższej chwili podszedł do mnie i zapytałam go jak ma na imię. Pozwoliliśmy sobie na krótką rozmowę. Niedługo to trwało, bo Nathan zaraz pobiegł po kartony, bo na tym, którego używaliśmy kończyło się miejsce. Nie musiałam się niczym martwić. Mogłam się spokojnie zająć malowaniem. Kiedy po jakimś czasie podniosłam głowę, aby rozeznać sytuację Nathan rozmawiał z jakimś swoim kolegą. Na ten moment wszystko było w porządku, więc mój osobisty Manager mógł teraz zdobyć nowe kontakty – niezbędna rzecz dla jego roli. Nathan bardzo dobrze mówił też po angielsku w porównaniu do innych dzieci. Kolejna cecha świetnego managera – wysoki poziom komunikacji. Chłopiec doskonale wyczuwał moment, wiedział kiedy można sobie pogadać, a kiedy trzeba załatwiać sprawy. Inne dzieci wykonywały jego polecenia, nikt nie miał nic przeciwko temu, jak nimi zarządzał. Dookoła zapanował porządek, każdy widział, co ma robić, żeby móc odpić swoją rączkę na kartonie.  A kiedy w kolejce dzieci wciąż nie było widać końca, mój ogarniacz znalazł drugi pędzelek usiadł obok mnie i po prostu zaczął mi pomagać w malowaniu. Byłam niezwykle wdzięczna Nathanowi, a on do tego okazał się perfekcyjnym negocjatorem:
N: Masz fajny zegarek
Ja: Dziękuję
N: Przydałby mi się…

Zaskoczył mnie. Nie tym, że spodobał mu się mój zegarek, ale że był jedynym dzieckiem, które nie przyszło do mnie od razu z gotowym tekstem po angielsku ,,Give me MY watch”  - Daj mi MÓJ zegarek.

Nathan po prostu do mnie podszedł  i zasugerował. Bez nacisku. Dobrze wiedział, że czuję się zobowiązana za jego pomoc. Rozmowę przerwała nam pora na różaniec, ale zaraz po, mój ogarniacz podejął kolejną próbę.

N:Lubię Twój zegarek. Może mogłabyś mi go oddać?
Cóż jest mi ciężko odmówić, ale wiem, że potrzebuję mojego zegarka. Składam chłopcu propozycję:
Ja: Zanim wyjadę  do Polski, to Ci go przywiozę
N: Eee pewnie, jak wyjedziesz do Polski to zabierzesz go ze sobą…

Dotrzymam słowa! Nathan dostanie ode mnie zegarek. Ale jestem przekonana, że gość za kilkanaście lat poprowadzi świetną firmę w tym kraju. Życzę mu, żeby go było stać na kupienie sobie zegarka ze złotą bransoletką! A gdybym go wtedy spotkała to kupiłabym wielki zegar na ścianę do jego osobistego biura.


Powodzenia Nathanie Mwense!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz