Nie udało nam się znaleźć transportu samochodem na market po węża do podlewania ogródka. Stanęło
na tym, ze Klaudia pójdzie na piechotę. Ksiądz pojechał z kurczakami, a ja
poprosiłam Tego z Góry, żeby coś zadziałał, skoro nam się nie udało. Po południu
dzwoni ks. Gienek i mówi, że znalazł dla nas węża ogrodowego. Pytał czy 20
metrów wystarczy. Utargował niższą cenę i nawet nie chciał od nas pieniędzy za
zakup…
Scholarship to program dla dzieci objętych adopcją na
odległość. Za to, że dzieci mają opłaconą szkołę, w każdą sobotę przychodzą,
aby pomóc w pracach na farmie. To jest bardzo słuszne, bo pokazuje, że w życiu
nie zyskuje się nic za darmo. Tylko zawsze tak trudno mi je nadzorować.
Zwłaszcza kiedy przychodzi nawet setka dzieci, w różnym wieku. Wiadomo, że nikt
nie jest szczęśliwy, kiedy dostaje grabie do ręki. Zwłaszcza dzieci, zwłaszcza
w taki upał. Na sobotniej mszy w kaplicy poprosiłam, żeby chociaż dzisiaj nie
było tak opornie, jak zawsze. Dzień wcześniej w Zambii obchodzono Dzień Niepodległości.
Na scholary w sobotę rano przyszło tylko 9 dzieci. Wszystkie zabrał ogrodnik do
pomocy przy warzywach. Byłyśmy wolne!
Wiedziałam jak jest w Lufubu w nocy. Nawet z otwartymi
oczami nie widać nic, kiedy nie ma prądu. Idąc drogą w głowie huczą myśli ,,oby
tylko nie trafić na węża, czy skorpiona”. W domku, kiedy ja kładę się spać, to
nagle budzą się wszystkie jaszczurki. Pozdrawiają mnie drapaniem w sufit. Wtedy
zastanawiam się czy tylko w sufit czy któraś już zagościła w moim pokoju
Wstając w nocy, na wszelki wypadek trzeba wytrzepać buty. Żeby się nie okazało,
że coś w nich siedzi. A za oknem, kiedy wieje wiatr, budzi mnie stukanie gałęzi
o nasz dach.
Dlatego modliłam
się: Panie, jeśli chcesz mnie w Lufubu w
tym roku to proszę spraw, żebym nie bała się ciemności w tym buszu. O
niespodziance w postaci nocnej lampki już wspominałam. Podobnie o
zatrzaśniętych drzwiach, które otworzyły się, po tym, jak się pomodliłam.
Ks. Maciek powiedział, że mam słaby tytuł na bloga. Też mi
się tak wydawało. Modliłam się o wenę na coś lepszego, ale nie mogłam nic
wymyślić. A teraz znajduję tego sens. Widzę, jak bardzo odkrywam tu moc we
wszystkim tym, co słabe. Codziennie dostrzegam, jakie piękno może się dziać
wszędzie tam, gdzie ja już nic nie mogę. Kiedy opuszczam ręce w bezradności i
mówię ,,ja zrobiłam co mogłam, a teraz Ty Boże działaj.”
Ksiądz rekolekcjonista powiedział mi przed wyjazdem. Ty się
módl, a reszta sama się ułoży.
To naprawdę działa!
,,Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w
was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. (J 15,7)”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz